15.1.10

Moje podsumowanie

Rok 1999 był niezwykle owocny dla kultury, a w szczególności sztuk wizualnych (które jeszcze wtedy się tak nie nazywały)… Przyniósł buchające emocjami dyskusje, akty oburzenia i cenzury. Skandalistkami okazały się Katarzyna Kozyra (jakże przewidywalna w tej mierze...) i (mniej przewidywalna) Zofia Kulik. 1999 dowiódł, że instytucje jak stały, tak stoją źle, a ich dyrektorzy nie są wybierani w jakimkolwiek demokratycznym procesie, i nie dotyczy ich żadna merytoryczna ocena. Niemniej, Biennale Weneckie okazało się sukcesem mimo, że polscy intelektualiści oraz autorytety moralne wyrażali oburzenie tym, ze będzie reprezentować nas artystka ze sztucznym penisem. Po prostu było im wstyd.

Jednak wstyd został zrekompensowany przez wzruszenia, jakich dostarczył nam Rok Chopinowski. „Ogniem i Mieczem” oraz „Pan Tadeusz” podbudowały patriotycznie.

Wstąpienie do NATO przyniosło błogie poczucie bezpieczeństwa.

Kultura polska poniosła niepowetowane straty, odeszli od nas bowiem Jerzy Grotowski, a także Tomek Beksiński.

Wszyscy jednak mieli nadzieję, że będzie lepiej w następnym roku, a żenująco niskie budżety kultury oraz pensje jej wyrobników w następnym roku zostaną podniesione przez miłościwie panujących polityków.

Myślami byliśmy już w nowym tysiącleciu (trwały dyskusje czy zaczyna się ono 2000 czy 2001).


PS W Wikipedii pod hasłem „1999 w Polsce”:

„Ośrodek Pomocy Społecznej w Bytomiu wydawał swoim klientom zaświadczenia, upoważniające do zbiórki chrustu w lesie. W ten sposób pracownicy socjalni chcieli pomóc ubogim w ogrzewaniu mieszkań i zaktywizowaniu ich do pracy.”

5 komentarzy:

  1. hmm, a "B"? :-)

    Przy okazji dwa pytania: dlaczego na koordynowanej przez Panią wystawie pt. "Ukryta Dekada" w Bunkrze brak komentarza do prezentowanych prac? Jaka Pani zdaniem strategia kuratorska kryje się za taką wystawą? Czy tak powinno być? Moim zdaniem te filmy wymagają wyjaśnień. Chyba, że wystawa jest skierowana wyłącznie do osób znających temat? Oraz drugie pytanie: dlaczego Bunkier nie zapewnia żadnych krzeseł, żeby można było wszystkie te filmy spokojnie obejrzeć? Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm, a "B"? :-)

    Przy okazji dwa pytania: dlaczego na koordynowanej przez Panią wystawie pt. "Ukryta Dekada" w Bunkrze brak komentarza do prezentowanych prac? Jaka Pani zdaniem strategia kuratorska kryje się za taką wystawą? Czy tak powinno być? Moim zdaniem te filmy wymagają wyjaśnień. Chyba, że wystawa jest skierowana wyłącznie do osób znających temat? Oraz drugie pytanie: dlaczego Bunkier nie zapewnia żadnych krzeseł, żeby można było wszystkie te filmy spokojnie obejrzeć? Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. To właśnie jest B :)...

    Pani Aneto, dzięki za żywe zainteresowanie wystawą "Ukryta Dekada", ale Pani pytania nie trafiają do właściwej osoby. Proszę je kierować do kuratora, Piotra Krajewskiego z WRO Center we Wrocławiu, bo ważne rzeczy, o jakich Pani wspomina (tzn. miejsca do siedzenia, a także objaśnienia) były tematem naszych dyskusji podczas przygotowań do wystawy i kurator zdecydował o tym, że ich nie będzie. Myślę, niech Piotr się na mnie nie obrazi :), że są, z grubsza rzecz biorąc, dwie szkoły robienia wystaw sztuki wideo. Jedna polega na ułatwianiu publiczności życia, druga mówi: "jak kocha, niech się męczy!". Ja sama, mimo, że nie cierpię prowadzenia za rączkę na wystawach, i za wielkiej ilości objaśnień, sądzę, że ta wystawa jest bardzo wymagająca w stosunku do widzów. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że to nie Pani była kuratorem. Ale ciekawią mnie Pani poglądy w tej sprawie. Wydaje mi się, że w Polsce ta druga strategia ("Jak kocha..") jest obecna w 90 procentach wystaw. Problem w tym, że w naszym kraju mało osób kocha sztukę współczesną. Wiemy, że przyczyn tego faktu jest wiele. Z pewnością jednak owa strategia do nich należy. Czy zatem nie powinna zostać przynajmniej poddana dyskusji? Chyba możliwy jest kompromis w kwestii ilości informacji na wystawie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki kompromis jest możliwy, oczywiście, do ustalania każdorazowo przy każdej wystawie. Co do "Ukrytej..." ból niedoinformowania mógłby zostać złagodzony regularnymi oprowadzaniami po wystawie. Może nawet to i byłoby lepsze, bo zazwyczaj jak widzę opisy filmów na wystawach, to ludzie na nich się skupiają, nie poświęcając filmów zbyt wiele uwagi.
    "Ukrytej..." miała także towarzyszyć książka, niestety, jeszcze do nas nie dotarła.

    OdpowiedzUsuń